KANIE na brzegu lasu rosły sobie stadkami . Jak już zebraliśmy te piękne kapelusze to przy okazji znalazło się troszkę innych grzybków , podgrzybków itp.......
Miałam trochę wątpliwości czy to na pewno kanie ale od czego jest "wujek google" :) Tak to na pewno kanie , ale będzie obiadek ......
Z takiej kani do jedzenia nadaje się tylko kapelusz , najlepszy jest panierowany jak nasz pospolity schabowy , kto nie jadł musi koniecznie spróbować , smak jest rewelacyjny !
Składniki :
Kapelusze kani odrywamy od trzonka . Większe przecinamy na połowę , mniejsze zostawiamy w całości . Przygotowujemy 2 talerze płytkie , jeden głęboki . Do pierwszego płytkiego wsypiemy mąkę , do środkowego jajko roztrzepane z dużą szczyptą soli , do trzeciego wsypujemy bułkę tartą .
Rozgrzewamy patelnię z olejem .
Kapelusze kani obtaczamy w mące , następnie w jajku i w bułce .
Układamy na patelni i smażymy z obu stron na złoty kolor .
Najlepiej smakują gorące prosto z patelni .
Z pozostałych grzybków ugotowałam sosik grzybowy , więc kanie były podane z ziemniaczkami sosem grzybowym i kapustką , pychotka !
Jutro znowu jedziemy na rowerki ;)
Smacznego !
Aż mi ślinka cieknie, jadłam raz KANIE w panierce i byłam zachwycona :))
OdpowiedzUsuńPychotka, szkoda, że koło mnie nie ma lasu.
OdpowiedzUsuńno i narobiłaś mi smaka, jutro muszę wysłać teścia do lasu :-)
OdpowiedzUsuń